poniedziałek, 20 stycznia 2014

Funchal - Góra Monte i spacer Levadą

No i wjechałem kolejką na górę Monte (550m.n.p.m.). Bilet w jedną stronę kosztował mnie 10.00€. Wbrew pozorom największą atrakcją na szczycie nie są "saneczkarze" czyli Carros de Cestos, a ogród botaniczny. Na szczycie utrzymuje się wyjątkowy klimat - na dole słońce, a na górze chmury, wilgotno. W ogrodzie zobaczyć można sporo unikalnych roślin.

Widok na port w Funchal
Funchal widziane z wysokości wagonika

Spod stacji kolejki przespacerowałem się w lewo pod kościół Igreja do Monte, przy którym też ustawili się panowie, zwożący chętnych na drewnianych saniach w dół. Przyjemność wcale nie taka tania, bo za 3os trzeba zapłacić 25.00€. Trasa ma trochę ponad 1km. Pod kościołem na klęczkach staruszki proszą o łaskę... i o dziwno turyści wspomagają starsze Panie.


Carros de Cestos

Ze szczytu do miasta można zejść piechotą Levadą dos Tornos Camacha (2h 30min). Schodząc w dół cały czas się widzi trasę kolejki z prawej strony. Trasa była dosyć łatwa, choć zaczęło boleć mnie kolano. Czasem trzeba było się przedzierać przez powalone drzewa.


Spacer Levadą w dół do Funchal

Po zejściu do miasta (ostre zejście Rua da Rochinha) zrobiłem sobie mały odpoczynek przy uroczym placyku (nie pamiętam nazwy). Potem zacząłem się rozglądać za restauracją, gdzie mogę zjeść obiad. Przyznam, że trochę się na chodziłem. Jakoś nie zauważyłem żeby były oferty na obiady dnia. 

Urocze uliczki starówki z mnóstwem restauracji

W końcu znalazłem jedną - Restaurację Tropicana (Rua Dom Carlos 43, w widokiem na budynek kolejki Teleferic), gdzie za dwudaniowy obiad z piwkiem zapłaciłem 14.10€. Obiad był tak syty, że konsumpcja zajęła mi ponad godzinę. Ociężały wróciłem na miasto, do zwiedzania i spacerowania. Następnym punktem była stara twierdza Socorro oraz Miraduro (punkt widokowy), który jest trochę wyżej. Długo nie wytrzymałem. Musiałem wrócić na sjestę do hotelu - godzinny odpoczynek okazał się konieczny.

W sumie nie miałem już w planie wieczornego wyjścia na miasto, ale zadzwonił poznany w autobusie Michał, który zaproponował spotkanie przy piwku. Rozmowa i ilość piwek trochę się przeciągnęła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz